~Moon~
Gdy obudziłam się wczesnym rankiem postanowiłam że pójdę sobie pobiegać z Sephorom. Nagle zobaczyłam pięknego samca,podbiegłam do niego.
M: Witaj nazywam się Moon a ty?
A: Jestem Ares śliczny i zarówno przywódcą. - zaśmiał się.
M: A może gdzieś pójdziemy? - zaproponowałam.
~Ares~
Suczka wydawała się być bardzo miła. Miałem chęć na dłuższy spacer.
A: Z wielką chęcią, to może do lasu?
M: Zgoda. - uśmiechnęła się do mnie.
Szliśmy dosłownie obok siebie całą drogę. Kiedy już byliśmy na miejscu zapytałem.
A: Masz tu siostrę. Prawda? - podniosłem lekko lewą brew.
M: Tak, zgadza się Sephore. - powiedziała dumnie.
A: Cudowny pies. - powiedziałem stanowczo.
M: Heh, dzięki. Oczywiście za nią.
A: Chciałabyś się przejść teraz na łąkę? - zapytałem po czym lekko zamerdałem ogonem.
~Moon~
Hm... nie wiem czy iść. No ale co mi szkodzi?
M: No dobra to idziemy.
A: Super.
Gdy tak chodziliśmy zapytałam Aresa o gupie pytanie.
M: Podoba ci się ktoś? - zamerdałam ogonkiem.
A: E...
Pies się zaczerwienił i nie wiedział co ma powiedzieć.
M: To odpowiesz mi Aresku? - zapytałam z uśmiechem na twarzy
~Ares~
Nie wiedziałam co i jak powiedzieć. Ale no i tak się później wszyscy dowiedzą.
A: Kocham Kokaine, zresztą jak mi wiadomo to nam mnie chyba też. Ale ty też jesteś śliczna. - mrugnąłem do suki.
M: Aha, szkoda że ona. - zniżyła łebek.
A: Mała nie smuć się. Ty też kiedyś kogoś na pewno znajdziesz.
M: Chciałabym... - przerwała.
Nie wiedziałem jak ją rozweselić. Może pomogę jej szukać? Cóż warto spróbować.
A: Chodź ze mną. - powiedziałem po czym poszedłem przed siebie.
M: Co gdzie, jak i co? - wypytywała mnie.
~Moon~
Pf...głupi kundel. Co on sobie myśli?! Kocha szpetną Kokaine. Pf...mam go gdzieś.
M: Nie nie idę kundlu. Po tych słowach poszłam do mej groty.
Jak jeszcze raz przyjdzie do mej groty Ares to zabiję dziada.
M: Sephora siostro!
S: Tak Moon?
M: Nie wpuszczaj tu Aresa okey?
S: Oki wiesz co ja idę do lasu zaraz wrócę. pa
M: Pa.
Po kilku minutach Ares wszedł do groty
M: Spadaj Aresie sresie szpetny!
~Ares~
Była nieznośna, jeśli jej coś się nie podoba to niech wypada ze sfory. A jeśli coś zrobi Kokainie policzy się ze mną i moimi zębami.
A: Dobra! - powiedziałem wychodząc z groty. Sama chciałaś wiedzieć kogo kocham... - więc miej pretensje do siebie. - odszedłem.
M: A idź! - warknęła.
Kiedy byłem już za grotą spotkałem Sephore. Tuliła się do mnie namiętnie.
A: Wo, wo. Sorry bardzo co ty robisz? - zrobiłem wielkie oczy do suki.
S: Tulę się.
Po chwili przyszła Moon.
M: Siostra! Co ty z nim robisz!
S: Tulę się. - powiedziała patrząc na Moon.
A: Yyyy... co to wszystko ma znaczyć!
~Moon~
M: A gówno..idziemy Sephora
S: Już idę. - odparła ze łzami w oczach.
Głupi Ares. Szpetny jak świnia.Pf...Po chwili Ares podszedł do mnie.
A: Moon ja cię przepraszam.
M: Pf...mam cię gdzieś spadaj kundlu.
Gdy pobiegłam do groty nagle upadłam na ziemię.
M: Au...
~Ares~
Odwróciłem się, chciałem odejść od tej wrednej suki lecz moja zadanie to pilnowanie członków.
A: Fff... co ci. - przewróciłem oczami.
M: Odwal się! Sephora pomożesz?
S: Tak.
A: Dobra, odczepcie się obie!
M: Pff... bury kundel.
A: Ej, ej ty se uważaj ze słowami. - skoczyłem na sukę i przytrzymałem ją że nie mogła się ruszyć. Po czym puściłem ją i poszedłem w swoją stronę.
M: Świr. - odpowiedziała po czym weszła do swojej groty. Sephora, chodź!
S: Nie! - krzyknęła po czym podbiegła do mnie.
~Moon~
S: Nie będę się ciebie słuchać.
M: Pf...ja nie to nie. Idioci...
Po tych słowach poszłam do groty mej. Płakałam godzinami za siostrą. Aż nagle poszłam do groty Aresa.
M: Hej..
A: Spadaj
M: Taki przywódca nie może się tak zachowywać brzydko - zaśmiałam się złowieszczo.
A: No racja sory Moon.
Nagle Ares polizał mnie po pyszczku.
M: E...? Co ty robisz?
~Ares~
A: Sorry. - powiedziałem krótko i podszedłem się położyć.
Nagle Moon do mnie podeszła i położyła się obok mnie.
A: Czego chcesz!?
M: Ciebie.
Milczałem. Co ona sobie kurde myśli. Że raz się zabawimy i już jestem jej? Grubo się myli, wszystkie suki lecą na władzę a, nie na mnie Kokaina jest inna...
M: Coś nie tak?
A: Tak, tak. Dopiero mnie nie chciałaś znać. Chciałaś mnie zabić...
~Moon~
M: Nie chciałam cię zabić i sory.
A: Teraz jesteś grzeczna. - zaśmiał się.
M: Nie do końca. Wiesz co muszę ci coś powiedzieć.
A: Słucham cię.
M: Mam szczeniaki i to nie jednego ani dwa lecz trzy
~Ares~
Ona mnie zamurowała.
A: Co proszę!? - zrobiłem oczy jak pięć złoty.
M: Tak, przed dołączeniem do sfory. Zgwał... cili mnie - jęknęła do mnie.
A: O, Boże. - lekko się zadrgałem. I co ty chcesz teraz z nimi zrobić?
~Moon~
M: No wiesz to sfora otwarta więc muszą dołączyć. Ale spokojnie dwójka z nich jest grzeczna ale trzeci z nich to urwis.
A: A jak się nazywają?
M: Samce to Mirage i Ilusion a suczka to Crystal
~Ares~
A: Aha. - powiedziałem nie pewnie.
Wiedziałem że szczeniaki są szalone. Dużo pracy przy nich, lecz są śliczne i słodkie.
M: Coś nie tak?
A: Nie, spoko.
M: Chcesz iść się przejść?
A: Chętnie.
Poszliśmy na łąkę. Tam leżeliśmy długi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz